piątek, 4 stycznia 2013

Zaczęło się od Kirsta

Człowiek tak naprawdę może żyć tylko w warunkach wolności. Temu też poświęciłem całe moje lata, swoją zasobność i osobiste życie. Byliśmy szczęśliwi w Maulach, z dala od wielkich miast i gwarnych targowisk. Stworzyliśmy tu nasz własny świat. Nie był na Boga, doskonały, ale był piękny. Zawsze powtarzaliśmy sobie, że jeśli Bóg sypia gdziekolwiek, jeśli gdziekolwiek może położyć się w spokoju, to tylko u nas, w najodleglejszym zakątku Mazur!

 Jeszcze nie tak dawno temu spędzając każde upalne wakacje nad mazurskimi jeziorami nie zastanawiałem się nad charakterystyczną zabudową z czerwonej cegły z dachami krytymi dachówką, licznymi zdewastowanymi cmentarzami ewangelickimi, urokliwymi lipowymi alejami czy też zapomnianymi szlakami kolejowymi wraz z wiaduktami i pięknymi dworcami świadczącymi o kunszcie budowniczego. Zawsze Mazury w mojej świadomości istniały jako kraina tysiąca jezior udekorowanymi białymi żaglami.

Zaczęło się od Kirsta, ale wcześniej był Zbigniew Nienacki i przygody Pana Samochodzika. Był też Melchior Wańkowicz. Dorastałem do Smętka. Cierpliwie czekał na półce z książkami aż pewnego dnia narodziło się we mnie pragnienie poznania świata Michała Kajki, Ernesta Wiecherta. To było niczym cicha muzyka której brzmienie chciałem poznać. Ale żeby poznać musiało we mnie zakiełkować ziarno, coś w rodzaju blutinstyku.
Ryszard Kapuściński w Buszu po polsku w reportażu Wymarsz piątej kolumny pisał:

"Na ten jeden rodzaj muzyki, który da się słyszeć, przeżyć, zapamiętać, jeżeli się ma blutinstinkt"

Otaczający nas świat zmienia się na naszych oczach. Zmiany te nie omijają Mazur, choć wydaje się, że tu następują wolniej. Mój blog to zapiski, dziennik sentymentalnej podróży po Mazurach. Chciałbym na tych stronach zatrzymać czas, opowiedzieć o mojej miłości do Mazur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz